Przejdź do treści

Agnihotra, Zabiegi Fantomowe, Poszerzanie „Oka Percepcji”

    „Uzdrawiacz” | 06.2005, wywiad przeprowadził Marian Stanisz

    Jerzy Strączyński to znany terapeuta warszawski. Jest znakomitym praktykiem, stale wzbogacającym swój warsztat o nową wiedzę. Włącza do uzdrawiania ciągle nowe metody. Przekazuje też swoje doświadczenia innym uzdrowicielom pragnącym posiąść nowe umiejętnoście. Z Jerzym Strączyńskim rozmawia dziennikarz „Uzdrawiacza”.

    – Od wielu lat mieści się pan w ścisłej czołówce polskich bioterapeutów. Uważany jest pan także za wybitnego fachowca zajmującego się szkoleniem w kraju i za granicą nie tylko początkujących bioterapeutów, ale również prowadzi pan seminaria doskonalące dla uzdrowicieli i bioterapeutów zaawansowanych. Kilka lat temu na łamach UZDRAWIACZA rozmawialiśmy o wyższych poziomach energetycznych, medycynie energetycznej (wibracyjnej), działaniach fantomowych w obszarze pól energetycznych ciał widmowych człowieka, o Pana profesjonalnych autorskich kursach bioterapii ukierunkowanych szczególnie na przekaz umiejętności praktycznych, które mają tak specyficzny i wyjątkowy charakter, że mówi się już o szkole Strączyńskiego – co pan na to?

    – Rzeczywiście słuchacze prowadzonych przeze mnie kursów bioterapii praktycznej dostają to, czego jak sami mówią na innych kursach (wielu z nich ukończyło takie kursy), w satysfakcjonującym ich stopniu nie dostają. Na moich kursach dostają to, co określamy w naszym zawodzie poszerzeniem „oka percepcji”, czyli uaktywnienia zdolności paranormalnych i to w dość krótkim czasie. Następnie słuchacze poprzez właściwe ćwiczenia mentalne i energetyczne dłoni, ciała i umysłu, oraz wielostopniowe inicjacje energetyczne, otrzymują przekaz wrażliwości (czucia) i doświadczenia nauczyciela. Prowadzeni przeze mnie słuchacze podnoszą swój indywidualny poziom wibracji na tyle, że w bezpieczny i kontrolowany sposób potrafią zastosować swoje umiejętności i właściwości lecznicze dla dobra innych ludzi, lub na potrzeby własne.

    Nie bagatelną sprawą, która mnie wspiera i pomaga w pracy jest fakt, że szkoleniem i kształceniem bioterapeutów zajmuję się już prawie piętnaście lat i tyleż samo, a może i więcej lat, praktykuję medytację w tradycji wschodniej. Pewne doświadczenia i techniki z tych wielu lat praktyki medytacyjnej wykorzystuję przy wprowadzaniach moich kursantów np. w trudny i wielostopniowy proces wizualizacji aury i innych zjawisk energetycznych.

    ZABIEGI OCZYSZCZAJĄCE AURĘ

    – Przejdźmy do Pańskiej praktyki zawodowej, co szczególnie interesuje naszych Czytelników. Pacjenci podkreślają bowiem, że Jerzy Strączyński jest wyjątkowo skutecznym bioterapeutą. Czy coś się w niej zmieniło, może wypracował Pan nowe skuteczne metody, jakieś odkrycia, nowości?

    – Owszem, jest parę nowych metod. Stosuję je z powodzeniem już od jakiegoś czasu i nauczam ich w pewnym zakresie na swoich kursach bioterapii oraz warsztatach doskonalących, prowadzonych w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Warszawie. Te nowe metody, to m.in. specjalistyczne, wielopoziomowe zabiegi oczyszczające aurę albo jeszcze szerzej, pole energii życiowej człowieka w aspekcie energetycznym i informacyjnym. Jedna z tych metod nawiązuje do starożytnej sztuki uzdrawiania poprzez oczyszczanie miejsc i negatywnych energii ogniem- czyli palenia agnihotry. W tej metodzie do wypalania negatywnych energii wykorzystuję płomień palącej się świecy, który reprezentuje mówiąc najogólniej oczyszczającą właściwość żywiołu (elementu) ognia. Zabieg jest trudny i dość długi, wymaga dużego skupienia, wysiłku i wyjątkowej uwagi oraz specyficznej wiedzy w tym zakresie.

    – Trochę w tym magii?

    -Rzeczywiście pacjenci, którzy leżą w tym czasie na leżance opowiadają, że wygląda on trochę jak magiczny rytuał, zaś ich odczucia w ciele na poziomie energetycznym, emocjonalnym i mentalnym są wyjątkowo silne i zróżnicowane. Zabieg prowadzi się w ten sposób, że najpierw oczyszcza się ciało z niesubtelnych negatywnych wibracji a następnie etapami przechodzi do coraz subtelniejszych poziomów ciała emocjonalno-astralnego, mentalnego a nawet przyczynowego. Dzięki temu, proces oczyszczania traktowany jest całościowo, obejmuje wiele sfer naszego życia wewnętrznego a także zewnętrznych relacji i uwarunkowań. Wykorzystuję w tym procesie starą maksymę, która powiada, że przyczyn wielu chorób należy szukać w sferze psychosomatycznej. W trakcie oczyszczania ogniem zauważyłem, że promieniowanie energii zaburzonego miejsca promieniuje o wiele dalej niż ogólnie się przyjmuje. Często sięga ono nawet paru metrów i jest bardzo silnie zakorzenione. Najczęstszym obszarem silnych nagromadzeń negatywnej, wręcz chorobowej energii, są okolice głowy, ramion oraz nóg.

    – Czy taki seans jest skuteczny?

    – Właśnie to jest najważniejsze, jak mówią moi pacjenci – to działa i jest skuteczne. Po takim zabiegu opowiadają, że czują się tak, jakby zdjęto z nich jakiś niewidzialny ciężar. I jeszcze jedna istotna rzecz – ten zabieg nie jest nastawiony na „dawanie energii”, on przede wszystkim oczyszcza i przywraca zdrowe wzorcowe wibracje organów, części ciała, jego energetycznych pól. Oczyszcza też świadomość umysłu.

    W związku z tym nasuwa mi się jeszcze jedna refleksja, bardzo wielu bioterapeutów nastawiona jest wyłącznie na proste dawanie energii. Metoda ta jest mało skuteczna, kiedy porządkujemy energie chorego człowieka na jego wyższym poziomie wibracji. W medycynie wibracyjnej, której jestem zwolennikiem i propagatorem, przyjmuje się, że wibracja ma dwa podstawowe aspekty – aspekt energetyczny i aspekt informacyjny. Na wyższym poziomie organizacji struktur energetycznych człowieka dominuje informacyjny aspekt wibracji i o tym trzeba również pamiętać.

    Kiedy pracuję w wewnętrznych strukturach fantomowych np. chorych organów, to moja terapia polega na przywracaniu im, poprzez tzw. operację fantomową, zdrowej, prawidłowej funkcji w subtelnym ciele widmowym. Kiedy indziej wystarczy tylko parę ruchów dłoni z odpowiednią sugestią mentalną i wizualizacją zdrowego obrazu organu lub jego części i proces zdrowienia pacjenta następuje dość szybko.

    DIAGNOZA WŁAŚCIWA TERAPIA I POTENCJAŁ DO WYZDROWIENIA

    – No dobrze, ale proszę mi wytłumaczyć, dlaczego w tych samych dolegliwościach jednym pomagacie a innym nie? – słyszałem tyle różnych teorii na ten temat.

    – Myślę, że wszystkie po części są prawdziwe. Ja wyróżniam trzy podstawowe czynniki i jeżeli one zaistnieją w relacji bioterapeuta – pacjent to pozytywny efekt terapii powinien być widoczny. Pierwszy z nich to właściwa diagnoza oparta na wrażliwości energetycznej z jednej strony i właściwej interpretacji tych odczuć z drugiej. By właściwie zinterpretować odczucia płynące z ciała chorego i jego subtelnych ciał energetycznych, potrzebna jest wiedza oraz odpowiedni model teoretyczny, który wyjaśni nam czym jest to zaburzenie i gdzie jest jego przyczyna.

    Drugi podstawowy czynnik to zastosowanie właściwej terapii. Jeżeli nie popełnimy błędu w pierwszej fazie zwanej diagnozą, to wybranie właściwej formy terapii energetycznej i ewentualne wsparcie jej innymi metodami medycyny naturalnej nie powinno nastręczyć, dobrze wyszkolonemu bioterapeucie, większych trudności. Ale zdarzają się tzw. błędy terapii np. zamiast bardziej oczyszczać i zdejmować nadmiar energii, bioterapeuta nadmiernie energetyzuje.

    Trzeci ważny czynnik, na który niestety nie mamy większego wpływu, to moim zdaniem brak u pacjenta tzw.- „potencjału do wyzdrowienia”. Jeżeli ten trzeci czynnik jest czynnikiem dominującym, nasze działania mogą okazać się mało skuteczne. Ponieważ na temat tego trzeciego czynnika wiemy na ogół zbyt mało, dlatego powinniśmy nie zaprzestawać zbyt wcześnie naszych zabiegów, gdyż nie wiadomo nigdy, kiedy może on stracić swój charakter dominujący.

    Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że czasami prosty zabieg doenergetyzowujący może w znacznym stopniu ograniczyć lub znieść całkowicie destrukcyjną rolę tego czynnika, – ale może też i nie zadziałać.

    W moim przekonaniu ten trzeci czynnik zdecydowanie determinuje naszą pracę.

    TRAKTUJĘ PACJENTA JAKO CAŁOŚĆ

    – Z jakimi dolegliwościami trafiają do pana pacjenci, czy w czymś się pan specjalizuje?

    – Raczej nie, staram się pomagać we wszelkiego rodzaju dolegliwościach takich jak: choroby reumatyczne, stawowe i kostne, gojenie ran i blizn pooperacyjnych, bóle głowy, pleców i kręgosłupa, dolegliwości żołądkowe, wątroby, nerek, i innych organów wewnętrznych, przewodu pokarmowego, zła praca jelit (nadwrażliwość), choroby kobiece. Pomagam w chorobach układu krążeniowego. hormonalnego, nerwowego itp. Dużo też pracuję z dziećmi zajmując się min. takimi dolegliwościami jak: opóźnienie mowy, moczenie nocne, brak koncentracji, nadpobudliwość.

    W zasadzie my bioterapeuci głównie leczymy człowieka jako całość, a nie poszczególne choroby. I jeszcze jedna ważna uwaga, ja blisko współpracuję z lekarzami, ze światem nauki i medycyny. Szanuję i cenię ich pracę i nie wkraczam w kompetencje zastrzeżone dla lekarza. Dla mnie osobiście, diagnoza medyczna i terapia zalecona przez lekarza jest bardzo pomocna i w żaden sposób nie ogranicza mojego działania.